Dolina Roztoki i Dolina Pięciu Stawów
2011-07-22 13:19:16 / modyfikacja: 2011-07-22 15:02:53
Dolina Roztoki w startowej fazie jest zatopiona zbitym lasem świerkowym (wiek wielu świerków dochodzi do 300 lat), promienie słoneczne do nas nie dochodzą. Dlatego dolina zdaje się być sroga i posępna, a strumyk Roztoki bardzo niepewny. Co fascynujące w dalszej partii Doliny Roztoki możemy zobaczyć las limbowy. Dolina ma długość ok. 4,5 km i powierzchnię ok. 7,0 km2. Dolinę Roztoki od Doliny Pięciu Stawów odgradza próg Ściany Stawiarskiej. Wspólnie te dwie doliny są największym polskim odgałęzieniem Doliny Białki.
Płynący Szerokim Żlebem Buczynowym potok wraz kilkoma innymi dopływami konstruują poniżej wodospad Buczynowej Siklawy spływający do Doliny Roztoki. My kierujemy się na szlak czarny do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich.
Czarny szlak to jeszcze jedno mocniejsze podejście. Jeden wędrowiec na zalążku szlaku zapewnia nas, że jeszcze tylko 300 metrów do schroniska w dolinie pięciu stawów. Tylko, nie wspomniał, że w pionie ;). Dokładnie jest to 237 metrów różnicy w wysokości pomiędzy schroniskiem, a początkiem czarnego szlaku. Ze szlaku można przyuważyć tęgą linę biegnącą od schroniska w dolinie pięciu stawów w dół do Doliny Roztoki. Jest to wyciągarka, wykorzystywana do zaopatrzenia schroniska. Za nami piękne widoki na Buczynową Siklawę, Wołoszyn, Krzyżne, Kozi Wierch i Granaty. Według mapy wdrapanie się na szczyt powinno zająć nam 40 minut. My jednakże wplątaliśmy się w parę sesji zdjęciowych. Znajdujemy się jednakże coraz bliżej celu.
Dochodzimy do schroniska, widok - fantazja. Na pierwszym planie Przedni Staw Polski, dalej czubki Miedzianego, Szpiglasowego Wierchu i Kotelnicy, Walentynkowego Wierchu oraz Orlej Perci i Świnicy. W schronisku czekają na nas cała grupa, która szła przed nami. Nie próżnują i w tych pięknych sposobnościach jedzą... Czas na drugie albo też pierwsze śniadanie.
Najpierw omijamy Przedni Staw, kamienistą dróżką, przez którą wiedzie niebieski ślad. Od schroniska w dolinie pięciu stawów do Wielkiego Stawu Polskiego jest około 10 minut marszu. Wielki Staw Polski jest najgłębszym i najdłuższym jeziorem w Tatrach, a co ciekawe, trzecim pod względem głębokości w Polsce! Przestrzeń jeziora wynosi 34,1 ha, głębokość 79,3 m. Skraje jeziora przerasta kosodrzewina widoczna troszeczkę na zdjęciach poniżej. A wody odpływające z jeziora komponują nurt potoku Roztoki, na którym znajduje się wodospad Siklawa.
W dalszym ciągu kierujemy się tropem niebieskim, który wiedzie na Zawrat. Po drodze znajduje sie odbicie czarnym szlakiem na Kozi Wierch. Przy tak pięknej pogodzie na szlaku jest raczej wielu tatrzańskich turystów. Jednym z nich był mały chłopczyk rozpaczliwie biegnący przed siebie, jego wzrok zatapiał się w łzach. Dla nas było wtedy oczywiste, że chłopczyk się zawieruszył. Zapytaliśmy co się stało? Zapłakany opowiadał nam, że stracił kostkę z figurką żołnierzyka, a ściślej łucznika. Pytał czy takowej nie widzieliśmy na drodze? Zaprzeczając, wypytywaliśmy gdzie są jego rodzice. On bardzo poruszony pobiegł w stronę budynku schroniska... Ciąg dalszy losów chłopczyka i jego kostki z łucznikiem nastąpi wkrótce.
My dochodzimy do obszaru nazywanego Niżnym Soliskiem. Z tego miejsca kierujemy się żółtym szlakiem w stronę Szpiglasowej Przełęczy. Zostawiamy za sobą piękny widok w stronę wysokiej Świnicy i Orlej Perci, zaczynamy okrążać Wielki Polski Staw od strony północnej.
Po prawej stronie znajduje się następny z Pięciu Stawów - Czarny Staw Polski. Tymczasem jak się okazało Piotrek znalazł na szlaku kostkę z tajemniczym łucznikiem, jednak kolejni turyści "coś" stracili. Tym razem padło na okulary. Lecz jak to się mówi: "W przyrodzie nic nie ginie", w tym rejonie, powiedzenie to ma w zupełności silny akcent w słowie "w przyrodzie". Piotrek wręczył "łucznika" w ręce chłopaków od zagubionych okularów. Jak ta historyjka potoczy się dalej? Kto to wie ;), my jednakże rozpoczynamy coraz ostrzejsze podejście na Szpiglasowe Perci, spacer wśród pięknych tatrzańskich jezior powoli zmierza do historii. Czym wyżej tym bardziej uroczo prezentuje się pełna Dolina Pięciu Stawów Polskich.
Szpiglasowe Percie prawie całe są przykryte śniegiem. zacieniony północny stok spowodował, że oprócz przeprawy przez łańcuchy, stoczymy batalię z lodem. Nasza ekipa jest nieco rozciągnięta, niektórzy toczą już walkę ze strachem. Najważniejsze, żeby wszystko przebiegało bezpiecznie. Szlak jest dwukierunkowy i wiele turystów schodzi ze Szpiglasowej Przełęczy. Dochodzimy do łańcuchów, chowamy kijki do plecaków i zaczynamy wspinaczkę po ośnieżonych szpiglasowych skałach. Najważniejsze jest zwalczenie trwogi i " wprowadzenie" w odpowiedni rytm wspinania. Dla niektórych był to pierwszy wyjazd w Tatry i pierwotne tego typu podejście. Sprawę komplikował lód, ale wszystko obyło się bez większych kłopotów. Jedynie nasz Sum troszkę się poobijał. Lecz trzeba przyznać dziewczyny były bardzo dzielne! W taki oto sposób uzyskaliśmy Szpiglasową Przełęcz.
Tak więc przebieramy nogami żółtym szlakiem w kierunku Morskiego Oka. Towarzyszą nam w dalszym ciągu piękne widok na Rysy, Mięguszowicki, Wysoką, Mnicha. Sukcesywnie odsłania się Czarny Staw pod Rysami oraz samo Morskie Oko. Kolejna osoba wraca i pyta nas czy nie widzieliśmy na drodze.... tym razem lornetki. Myślę, że śmiało możemy określić ten dzień - ogólnoświatowym dniem poszukiwań. Trasa do Morskiego Oka absorbuje nam około 1,50 h. W Morskim Oku, jak zwykle dużo tatrzańskich turystów, jednak ich przekrój jest tutaj bogaty. Time consuming. I droga do Palenicy, a dalej korki na zakopiance. Jak się następnie okazało mały chłopczyk od "łucznika" dostał swoją kostkę. Na szlaku doszło do transakcji handlowej "trade-off". Turyści dali chłopczykowi kostkę, a w zamian zdobyli okulary. Nic tutaj nie zginie...
Czarny szlak to jeszcze jedno mocniejsze podejście. Jeden wędrowiec na zalążku szlaku zapewnia nas, że jeszcze tylko 300 metrów do schroniska w dolinie pięciu stawów. Tylko, nie wspomniał, że w pionie ;). Dokładnie jest to 237 metrów różnicy w wysokości pomiędzy schroniskiem, a początkiem czarnego szlaku. Ze szlaku można przyuważyć tęgą linę biegnącą od schroniska w dolinie pięciu stawów w dół do Doliny Roztoki. Jest to wyciągarka, wykorzystywana do zaopatrzenia schroniska. Za nami piękne widoki na Buczynową Siklawę, Wołoszyn, Krzyżne, Kozi Wierch i Granaty. Według mapy wdrapanie się na szczyt powinno zająć nam 40 minut. My jednakże wplątaliśmy się w parę sesji zdjęciowych. Znajdujemy się jednakże coraz bliżej celu.
Dochodzimy do schroniska, widok - fantazja. Na pierwszym planie Przedni Staw Polski, dalej czubki Miedzianego, Szpiglasowego Wierchu i Kotelnicy, Walentynkowego Wierchu oraz Orlej Perci i Świnicy. W schronisku czekają na nas cała grupa, która szła przed nami. Nie próżnują i w tych pięknych sposobnościach jedzą... Czas na drugie albo też pierwsze śniadanie.
Najpierw omijamy Przedni Staw, kamienistą dróżką, przez którą wiedzie niebieski ślad. Od schroniska w dolinie pięciu stawów do Wielkiego Stawu Polskiego jest około 10 minut marszu. Wielki Staw Polski jest najgłębszym i najdłuższym jeziorem w Tatrach, a co ciekawe, trzecim pod względem głębokości w Polsce! Przestrzeń jeziora wynosi 34,1 ha, głębokość 79,3 m. Skraje jeziora przerasta kosodrzewina widoczna troszeczkę na zdjęciach poniżej. A wody odpływające z jeziora komponują nurt potoku Roztoki, na którym znajduje się wodospad Siklawa.
W dalszym ciągu kierujemy się tropem niebieskim, który wiedzie na Zawrat. Po drodze znajduje sie odbicie czarnym szlakiem na Kozi Wierch. Przy tak pięknej pogodzie na szlaku jest raczej wielu tatrzańskich turystów. Jednym z nich był mały chłopczyk rozpaczliwie biegnący przed siebie, jego wzrok zatapiał się w łzach. Dla nas było wtedy oczywiste, że chłopczyk się zawieruszył. Zapytaliśmy co się stało? Zapłakany opowiadał nam, że stracił kostkę z figurką żołnierzyka, a ściślej łucznika. Pytał czy takowej nie widzieliśmy na drodze? Zaprzeczając, wypytywaliśmy gdzie są jego rodzice. On bardzo poruszony pobiegł w stronę budynku schroniska... Ciąg dalszy losów chłopczyka i jego kostki z łucznikiem nastąpi wkrótce.
My dochodzimy do obszaru nazywanego Niżnym Soliskiem. Z tego miejsca kierujemy się żółtym szlakiem w stronę Szpiglasowej Przełęczy. Zostawiamy za sobą piękny widok w stronę wysokiej Świnicy i Orlej Perci, zaczynamy okrążać Wielki Polski Staw od strony północnej.
Po prawej stronie znajduje się następny z Pięciu Stawów - Czarny Staw Polski. Tymczasem jak się okazało Piotrek znalazł na szlaku kostkę z tajemniczym łucznikiem, jednak kolejni turyści "coś" stracili. Tym razem padło na okulary. Lecz jak to się mówi: "W przyrodzie nic nie ginie", w tym rejonie, powiedzenie to ma w zupełności silny akcent w słowie "w przyrodzie". Piotrek wręczył "łucznika" w ręce chłopaków od zagubionych okularów. Jak ta historyjka potoczy się dalej? Kto to wie ;), my jednakże rozpoczynamy coraz ostrzejsze podejście na Szpiglasowe Perci, spacer wśród pięknych tatrzańskich jezior powoli zmierza do historii. Czym wyżej tym bardziej uroczo prezentuje się pełna Dolina Pięciu Stawów Polskich.
Szpiglasowe Percie prawie całe są przykryte śniegiem. zacieniony północny stok spowodował, że oprócz przeprawy przez łańcuchy, stoczymy batalię z lodem. Nasza ekipa jest nieco rozciągnięta, niektórzy toczą już walkę ze strachem. Najważniejsze, żeby wszystko przebiegało bezpiecznie. Szlak jest dwukierunkowy i wiele turystów schodzi ze Szpiglasowej Przełęczy. Dochodzimy do łańcuchów, chowamy kijki do plecaków i zaczynamy wspinaczkę po ośnieżonych szpiglasowych skałach. Najważniejsze jest zwalczenie trwogi i " wprowadzenie" w odpowiedni rytm wspinania. Dla niektórych był to pierwszy wyjazd w Tatry i pierwotne tego typu podejście. Sprawę komplikował lód, ale wszystko obyło się bez większych kłopotów. Jedynie nasz Sum troszkę się poobijał. Lecz trzeba przyznać dziewczyny były bardzo dzielne! W taki oto sposób uzyskaliśmy Szpiglasową Przełęcz.
Tak więc przebieramy nogami żółtym szlakiem w kierunku Morskiego Oka. Towarzyszą nam w dalszym ciągu piękne widok na Rysy, Mięguszowicki, Wysoką, Mnicha. Sukcesywnie odsłania się Czarny Staw pod Rysami oraz samo Morskie Oko. Kolejna osoba wraca i pyta nas czy nie widzieliśmy na drodze.... tym razem lornetki. Myślę, że śmiało możemy określić ten dzień - ogólnoświatowym dniem poszukiwań. Trasa do Morskiego Oka absorbuje nam około 1,50 h. W Morskim Oku, jak zwykle dużo tatrzańskich turystów, jednak ich przekrój jest tutaj bogaty. Time consuming. I droga do Palenicy, a dalej korki na zakopiance. Jak się następnie okazało mały chłopczyk od "łucznika" dostał swoją kostkę. Na szlaku doszło do transakcji handlowej "trade-off". Turyści dali chłopczykowi kostkę, a w zamian zdobyli okulary. Nic tutaj nie zginie...