Przełęcz pod Chłopkiem
Gdy dojrzałem Przełęcz pod Chłopkiem z Koprowego Wierchu zrozumiałem, że będzie to jeden z moich najbliższych, tatrzańskich planów. Nie wiem czy urzekł mnie Chłopek - skała przypominająca układem człowieka, czy świadomość wielkich ekspozycji na trasie, a może daszek świata w formie Kazalnicy? Sprzymierzenie tych czynników uwolniło koncept, plan i realizację.
Dochodzę do Morskiego Oka i czuję się zmęczony. Pogoda się zepsuła, od słowackiej strony napłynęły ciemne chmury. Robię spoczynek, ażeby ponownie odzyskać siłę. W ogóle go nie przewidywałem, czyżby to klątwa drugiego dnia? He he, nierealne. A nad Morskim Okiem wolno zaczyna się coś dziać. Nie ma co prawda tych wszystkich ludzi, co byli tu wczoraj po południu, jednak ruszają następni piechurzy na Szlaki. A mój próżniak namawia mnie na drzemkę. Chyba zwariował, za zimno przecież...
Wędrując w stronę Czarnego Stawu zaczynam odczuwać coraz mocniejsze zmęczenie. Kolana jakieś napięte, leniwie się składają. Gdyby nie te piękne okoliczności natury, na pewno bym tą sobotę spędził na nieograniczonym lenistwie. Na szczęście nie muszę wyszukiwać motywacji. Motywacją jest Przełęcz pod Chłopkiem. Docieram nad Czarny Staw, następny, tym razem krótszy spoczynek. Tak na prawdę to chyba tutaj zaczyna się dopiero wycieczka.
Szlak jest dla mnie nieznany, nigdy wcześniej nie byłem na Przełęczy. Dlatego zmysły mają co chłonąć, a mój procesor zapisuje wszystko w trochę dziurawej pamięci. Ma to jeszcze jeden bardzo duży walor - nie myślę tyle o wyczerpaniu. Droga na Chłopka, mimo, że krótsza aniżeli na Rysy, potrafi z człowieka wykręcić parę kropli potu.
Najpierw droga wspina się w górę wśród kosodrzewiny. Na zalążku łagodnie, następnie trochę ambitnie. Są także nieco szerokie i płaskie płyty skalne. Miejscami bardzo dobrze oszlifowane przez schodzące w dawnych czasach lody. Czym jestem wyżej, tym wzmaga się perspektywa Czarnego Stawu i umieszczonego poniżej - Morskiego Oka. Dochodzę do tzw. "Bandziocha", czyli Kotła Mięguszowickiego ok. 1725 m n.p.m. Poświęcam chwilę na poszukiwanie przedstawianej przez Józefa Nykę koleby. Bardzo blisko trasy znajduje się jedna koleba, ale nie mam pewności czy autor książki miał ją na myśli? Koleba ta niegdyś służyła pasterzom, a obecnie taternikom. A sam Bandzioch jest bardzo osobliwy! Co prawda roślinność tutaj nie jest zbyt wyrafinowana. Prezentuje się raczej srogo, ale jakże fascynująco! Wcina się on pomiędzy Mięguszowickie Szczyty - Czarny (2410 m) i Wielki (2438m). Wyraźnym punktem jest okolica nieustannego śniegu, mająca zadatki szczątkowego lodowczyka.
Przemieszczam się obok nadmienionej koleby i przez rumowiska skalne zmierzam pod północne ściany Kazalnicy. W niektórych miejscach są one pionowe i równe. Jak dla mnie nie do osiągnięcia. Dalej znajduje się skalisty źlebek, z którego tak po trochu ciurkała woda. W innych okolicznościach, bezspornie skala tego zjawiska byłaby potężniejsza. Musimy najpierw obejść Kazalnicę, aby w najłatwiejszy sposób na nią się dostać.
Ruszam przyjrzeć się z bliskiej odległości fenomenalnej galeryjce. Najpierw dostaję się granią pod kopułę Mięguszowickiego Szczytu Czarnego. Następnie ślad jest wcięty pod ukosem w ścianę wierzchołka i doprowadza nas do galeryjki. Ekspozycja jest nawet odlotowa, użycza troszkę adrenaliny. Przy dobrych warunkach, jedyny kłopot, polega na tym, jakiego rodzaj myśli zdominuje naszą głowę.
A sama Przełęcz pod Chłopkiem znajduje się na wysokości 2307 m n.p.m. Umiejscowiona jest pomiędzy Mięguszowieckimi Szczytami - Czarnym i Pośrednim. Nazewnictwo wywodzi się od zauważalnej z oddali (np. znad Morskiego Oka), bardzo wyraźnej odludnej turni na wschodnim zboczu przełęczy. Turnia ta ma wysokość 15 metrów i do złudzenia przypomina chłopka znajdującego się na przełęczy. Tak też ta turnia pozostała nazwana - Chłopek.
Prywatne odczucia - Przełęcz pod Chłopkiem
Wędrując w stronę Czarnego Stawu zaczynam odczuwać coraz mocniejsze zmęczenie. Kolana jakieś napięte, leniwie się składają. Gdyby nie te piękne okoliczności natury, na pewno bym tą sobotę spędził na nieograniczonym lenistwie. Na szczęście nie muszę wyszukiwać motywacji. Motywacją jest Przełęcz pod Chłopkiem. Docieram nad Czarny Staw, następny, tym razem krótszy spoczynek. Tak na prawdę to chyba tutaj zaczyna się dopiero wycieczka.
Szlak jest dla mnie nieznany, nigdy wcześniej nie byłem na Przełęczy. Dlatego zmysły mają co chłonąć, a mój procesor zapisuje wszystko w trochę dziurawej pamięci. Ma to jeszcze jeden bardzo duży walor - nie myślę tyle o wyczerpaniu. Droga na Chłopka, mimo, że krótsza aniżeli na Rysy, potrafi z człowieka wykręcić parę kropli potu.
Najpierw droga wspina się w górę wśród kosodrzewiny. Na zalążku łagodnie, następnie trochę ambitnie. Są także nieco szerokie i płaskie płyty skalne. Miejscami bardzo dobrze oszlifowane przez schodzące w dawnych czasach lody. Czym jestem wyżej, tym wzmaga się perspektywa Czarnego Stawu i umieszczonego poniżej - Morskiego Oka. Dochodzę do tzw. "Bandziocha", czyli Kotła Mięguszowickiego ok. 1725 m n.p.m. Poświęcam chwilę na poszukiwanie przedstawianej przez Józefa Nykę koleby. Bardzo blisko trasy znajduje się jedna koleba, ale nie mam pewności czy autor książki miał ją na myśli? Koleba ta niegdyś służyła pasterzom, a obecnie taternikom. A sam Bandzioch jest bardzo osobliwy! Co prawda roślinność tutaj nie jest zbyt wyrafinowana. Prezentuje się raczej srogo, ale jakże fascynująco! Wcina się on pomiędzy Mięguszowickie Szczyty - Czarny (2410 m) i Wielki (2438m). Wyraźnym punktem jest okolica nieustannego śniegu, mająca zadatki szczątkowego lodowczyka.
Przemieszczam się obok nadmienionej koleby i przez rumowiska skalne zmierzam pod północne ściany Kazalnicy. W niektórych miejscach są one pionowe i równe. Jak dla mnie nie do osiągnięcia. Dalej znajduje się skalisty źlebek, z którego tak po trochu ciurkała woda. W innych okolicznościach, bezspornie skala tego zjawiska byłaby potężniejsza. Musimy najpierw obejść Kazalnicę, aby w najłatwiejszy sposób na nią się dostać.
Ruszam przyjrzeć się z bliskiej odległości fenomenalnej galeryjce. Najpierw dostaję się granią pod kopułę Mięguszowickiego Szczytu Czarnego. Następnie ślad jest wcięty pod ukosem w ścianę wierzchołka i doprowadza nas do galeryjki. Ekspozycja jest nawet odlotowa, użycza troszkę adrenaliny. Przy dobrych warunkach, jedyny kłopot, polega na tym, jakiego rodzaj myśli zdominuje naszą głowę.
A sama Przełęcz pod Chłopkiem znajduje się na wysokości 2307 m n.p.m. Umiejscowiona jest pomiędzy Mięguszowieckimi Szczytami - Czarnym i Pośrednim. Nazewnictwo wywodzi się od zauważalnej z oddali (np. znad Morskiego Oka), bardzo wyraźnej odludnej turni na wschodnim zboczu przełęczy. Turnia ta ma wysokość 15 metrów i do złudzenia przypomina chłopka znajdującego się na przełęczy. Tak też ta turnia pozostała nazwana - Chłopek.
Prywatne odczucia - Przełęcz pod Chłopkiem
Lokalizacja punktu na mapie
Współrzędne geograficzne: 49.20324274417910000, 20.02587877213955000 /Pełny ekran