Neutralna jak Szwajcaria. Alpy, które zapierają dech w piersi
Wybierając się do Szwajcarii byłam chyba jedyną osobą, która na wakacje, zamiast kostiumu kąpielowego spakowała zimową kurtkę... Ale udane wakacje to nie tylko plaża, morze i nieumiarkowane lenistwo.
Kiedy zmierzałam ku najsławniejszych szczytom tego kraju pogoda był mizerna i obawiałam się, że aparat na niewiele mi się zda, bo po co komu kilkadziesiąt zdjęć gęstej mgły? Nadzieja zawitała, gdy zmierzając w kierunku stacji kolejki, która miała mnie zawieźć na szczyt Jungfrau na chwilę mgła opadła, chmury się rozstąpiły i moich oczom ukazał się w całości widok Jungfrau, Monch i Eiger.
To było niesamowite dla kogoś, kto oglądał wysokie góry pierwszy raz. Wtedy poczułam piękno tych gór, ich majestatyczność i szacunek dla nich. Kolejka na Jungfrau toczyła się powoli ku górze, zmieniając widok za oknem z mgły na skały, ponieważ przez większą część jedzie przez wykuty w górze tunel. Stacja pierwsza: widokowa, podniecenie osiąga apogeum?! Ale nic nie widać? Mgła gęsta jak mleko nie pozwala dostrzec nic dalej jak na dwa metry? Wielkie rozczarowanie ale trzeba jechać dalej?
Kolejna stacja: Eigerwand. Lekko się ociągając wysiadam z kolejki, no bo cóż mi z oglądania białej ściany mgły?? I tu ogromne zaskoczenie! Ponieważ znajdujemy się już na znacznej wysokości, ponad poziomem chmur i mgły ściana Eiger jest doskonale widoczna! Wśród zrozumiałych ?achów? i ?ochów? turystów pstrykających zdjęcia razem ze mną, ja zastanawiam się ilu ludzi ta ściana pokonała, gdy chcieli ją zdobyć. W chwili gdy znajdowałam się w Szwajcarii rekord wspinaczki na Eigerze należał do znanego szwajcarskiego wspinacza Ueli Steck?a ,który zdobył ją w 2 h 47 min. Rekord został później pobity przez Dani Arnolda z czasem 2 h 28 min. Kto zna uczucie braku tlenu?? Będąc na wysokości 3.500 m. n. p. m można dostać zawrotu głowy. Pierwsze pół godziny aklimatyzacji były ciekawym doświadczeniem. Zaczęły mi łzawić oczy, nogi miałam jak z waty i generalnie nieco kręciło mi się w głowie. Tak jakbym wypiła kilka głębszych. W dodatku to ostre powietrze?
Jednak kiedy człowiek widzi nieporównywalnie piękny błękit nieba, poszarpane skały gór przykryte puszystym śniegiem oraz krystalicznie czysty lód zwisający tu i ówdzie zdaje sobie sprawę, że nie ma większej nagrody za wszystkie trudy podróżowania. Zdecydowanie był to najlepszy i kulminacyjny moment mojej podróży. Głęboki wdech i otwarta przestrzeń przede mną? Mogę zrozumieć ludzi, którzy ryzykują dla tego życie. To jest piękno w czystej postaci.
Z Jungfrau można powysyłać pocztówki do znajomych i rodziny co też sama uczyniłam, a także zakupić inne drobiazgi. A potem pożegnać się z górami i powoli zjechać w dół do rzeczywistości. Miłośnicy literatury fantasy i twórczości J.R.R. Tolkiena powinni w drodze powrotnej choć na chwilkę pojechać do doliny Lauterbrunnen. Sam autor powieści był w tym miejscy kiedy miał 19 lat. Dolina tak bardzo go zachwyciła, że opisał ją potem w swojej książce jako Dolinę Rivendell. Można więc choć przez chwilę poczuć się jak w innym świecie...
To było niesamowite dla kogoś, kto oglądał wysokie góry pierwszy raz. Wtedy poczułam piękno tych gór, ich majestatyczność i szacunek dla nich. Kolejka na Jungfrau toczyła się powoli ku górze, zmieniając widok za oknem z mgły na skały, ponieważ przez większą część jedzie przez wykuty w górze tunel. Stacja pierwsza: widokowa, podniecenie osiąga apogeum?! Ale nic nie widać? Mgła gęsta jak mleko nie pozwala dostrzec nic dalej jak na dwa metry? Wielkie rozczarowanie ale trzeba jechać dalej?
Kolejna stacja: Eigerwand. Lekko się ociągając wysiadam z kolejki, no bo cóż mi z oglądania białej ściany mgły?? I tu ogromne zaskoczenie! Ponieważ znajdujemy się już na znacznej wysokości, ponad poziomem chmur i mgły ściana Eiger jest doskonale widoczna! Wśród zrozumiałych ?achów? i ?ochów? turystów pstrykających zdjęcia razem ze mną, ja zastanawiam się ilu ludzi ta ściana pokonała, gdy chcieli ją zdobyć. W chwili gdy znajdowałam się w Szwajcarii rekord wspinaczki na Eigerze należał do znanego szwajcarskiego wspinacza Ueli Steck?a ,który zdobył ją w 2 h 47 min. Rekord został później pobity przez Dani Arnolda z czasem 2 h 28 min. Kto zna uczucie braku tlenu?? Będąc na wysokości 3.500 m. n. p. m można dostać zawrotu głowy. Pierwsze pół godziny aklimatyzacji były ciekawym doświadczeniem. Zaczęły mi łzawić oczy, nogi miałam jak z waty i generalnie nieco kręciło mi się w głowie. Tak jakbym wypiła kilka głębszych. W dodatku to ostre powietrze?
Jednak kiedy człowiek widzi nieporównywalnie piękny błękit nieba, poszarpane skały gór przykryte puszystym śniegiem oraz krystalicznie czysty lód zwisający tu i ówdzie zdaje sobie sprawę, że nie ma większej nagrody za wszystkie trudy podróżowania. Zdecydowanie był to najlepszy i kulminacyjny moment mojej podróży. Głęboki wdech i otwarta przestrzeń przede mną? Mogę zrozumieć ludzi, którzy ryzykują dla tego życie. To jest piękno w czystej postaci.
Z Jungfrau można powysyłać pocztówki do znajomych i rodziny co też sama uczyniłam, a także zakupić inne drobiazgi. A potem pożegnać się z górami i powoli zjechać w dół do rzeczywistości. Miłośnicy literatury fantasy i twórczości J.R.R. Tolkiena powinni w drodze powrotnej choć na chwilkę pojechać do doliny Lauterbrunnen. Sam autor powieści był w tym miejscy kiedy miał 19 lat. Dolina tak bardzo go zachwyciła, że opisał ją potem w swojej książce jako Dolinę Rivendell. Można więc choć przez chwilę poczuć się jak w innym świecie...
Lokalizacja punktu na mapie
Współrzędne geograficzne: 46.52954801469961000, 7.95254521071910900 /Pełny ekran
- Wpis zgłoszony do konkursu: Obraz z wakacji - Konkurs podróżniczo-fotograficzny
- Pod patronatem: cykloid.pl, Namaste Katowice, Wydawnictwo Bezdroża, Opętani Czytaniem, Kreatywne Drukowanie, Mariacka.eu
- Suma punktów: 19